Wczoraj odkrylem ze sie zestarzalem. Byla to dla mnie informacja piorunujaca, dziwna i raczej malo przyjemna, bo nagle zdalem sobie sprawe ze nie jestem juz mlodym chlopakiem, tylko trzydziestokilku letnim mezczyzna, miotajacym sie w swoich planach, ciagle zaczynajacym cos nowego, nie mogacym znalezc wlasciwej dla siebie drogi, po ktorej w tym wieku powinienem juz kroczyc.
Opilem sie z tego powodu, korzystajac z okazji duzej ilosci dostepnego wina, poniewaz bylismy na prywatce u Radka (tego na ktorego slubie bylem w zeszlym roku) w Jego nowym mieszkaniu.
Tam tez wlasnie odkrylem to o czym pisze. Rozmawialem z ludzmi o ich planach, mozliwosciach, marzeniach i nagle dotarlo do mnie ze brakuje mi tej mlodzienczej werwy, ze nie mam w sobie takiej beztroskiej radosci i niczym nie uzasadnionej pewnosci siebie charakterystycznej dla dwudziestolatkow, ze wiem wiecej bo przeszedlem juz to w co ci ludzie dopiero wchodza. I nagle zdalem sobie sprawe ze sie nudze bo nikt nie byl w stanie przekazac mi czegos o czym bym nie wiedzial. Obserwowalem tez Marcina, ktory zadawal tym ludziom pytania, w taki sposob jak wujek pyta swoich siostrzencow lub bratankow o ich plany; widzialem pomedzy nimi roznice wieku i wynikajaca z tego powodu przepasc pokoleniowa… i znow dotarlo do mnie ze jestem przeciez od tego faceta starszy! Poczulem sie bardzo dziwnie.
Tam tez wlasnie odkrylem to o czym pisze. Rozmawialem z ludzmi o ich planach, mozliwosciach, marzeniach i nagle dotarlo do mnie ze brakuje mi tej mlodzienczej werwy, ze nie mam w sobie takiej beztroskiej radosci i niczym nie uzasadnionej pewnosci siebie charakterystycznej dla dwudziestolatkow, ze wiem wiecej bo przeszedlem juz to w co ci ludzie dopiero wchodza. I nagle zdalem sobie sprawe ze sie nudze bo nikt nie byl w stanie przekazac mi czegos o czym bym nie wiedzial. Obserwowalem tez Marcina, ktory zadawal tym ludziom pytania, w taki sposob jak wujek pyta swoich siostrzencow lub bratankow o ich plany; widzialem pomedzy nimi roznice wieku i wynikajaca z tego powodu przepasc pokoleniowa… i znow dotarlo do mnie ze jestem przeciez od tego faceta starszy! Poczulem sie bardzo dziwnie.
Cale to towarzystwo nie zdawalo sobie sprawy ile mam lat i wszyscy traktowali mnie jak rownego sobie, myslac ze urodzilem sie przynajmniej dziesiec lat pozniej niz w rzeczywistosci. Coraz czesciej nie wiem czy to dobrze ze wygladam mlodziej, bo za kazdym razem gdy „prawda wychodzi na jaw” slysze piski niedowierzania i stwierdzenia typu „nigdy bym ci nie dal takiego wieku” albo „najwazniejsze jest to na ile lat sie czujesz”. A na ile ja sie czuje? Jak sie powinien czuc trzydziesto, czterdziesto latek? Czy mozna wyczuwac swoj wiek? Czy mozna miec nad coraz szybszym uplywem czasu jakakolwiek kontrole? I w koncu czy jest sens zastanawiac sie nad tym?
Jedno jest pewne. Z moimi rowiesnikami rzadko mam o czym rozmawiac, chyba ze sa to ludzie wyjatkowi. Najlepiej zas czuje sie z ludzmi starszymi ode mnie bo moge sie od nich uczyc, dowiadujac o rzeczach, ktorych jeszcze sam nie doswiadczylem. Los jednak pcha mnie do ludzi mlodszych, podziwiajacych mnie lub pytajacych o rozne rzeczy. A ja nie wiem czy chce byc podziwiany, po drugie chyba jeszcze nie doroslem do roli mentora, bo chociaz jestem madrzejszy od statystycznych rowiesnikow a moja wiedza jest rzadko spotykana, nie potrafie panowac nad swoimi emocjami, co udowodnilem niejednokrotnie.
Wczoraj na przyklad uczepilem sie jednego stwierdzenia, ktore padlo z ust Marcina i jadac do domu najpierw sie nie odzywalem a potem wyglosilem kolejny monolog, przez co moj Najdrozszy czlowiek na swiecie nie spal przez cala noc i poszedl blady i umeczony do pracy a ja jak szatan w piekle wilem sie sam w sobie, palac sie w ogniu ktory zywil sie moimi trudnymi do opanowania natretnymi myslami. W koncu zrobilem mu laurke na ktorej namalowalem Jego ulubionego misia, stojacego w kaluzy wlasnych lez i napisalem elaborat, majac nadzieje ze w jakis sposob ugasze ogien we mnie i udobrucham mojego Kota.
Marcin nie byl na mnie zly, po przeczytaniu kartki sam wpadl w wyrzuty bo nie byl na mnie zly, tylko zmeczony swoimi myslami i nieprzespana noca. Kazdy byl w swoim piekielku dzieki mojej madrosci.
Jedno jest pewne. Z moimi rowiesnikami rzadko mam o czym rozmawiac, chyba ze sa to ludzie wyjatkowi. Najlepiej zas czuje sie z ludzmi starszymi ode mnie bo moge sie od nich uczyc, dowiadujac o rzeczach, ktorych jeszcze sam nie doswiadczylem. Los jednak pcha mnie do ludzi mlodszych, podziwiajacych mnie lub pytajacych o rozne rzeczy. A ja nie wiem czy chce byc podziwiany, po drugie chyba jeszcze nie doroslem do roli mentora, bo chociaz jestem madrzejszy od statystycznych rowiesnikow a moja wiedza jest rzadko spotykana, nie potrafie panowac nad swoimi emocjami, co udowodnilem niejednokrotnie.
Wczoraj na przyklad uczepilem sie jednego stwierdzenia, ktore padlo z ust Marcina i jadac do domu najpierw sie nie odzywalem a potem wyglosilem kolejny monolog, przez co moj Najdrozszy czlowiek na swiecie nie spal przez cala noc i poszedl blady i umeczony do pracy a ja jak szatan w piekle wilem sie sam w sobie, palac sie w ogniu ktory zywil sie moimi trudnymi do opanowania natretnymi myslami. W koncu zrobilem mu laurke na ktorej namalowalem Jego ulubionego misia, stojacego w kaluzy wlasnych lez i napisalem elaborat, majac nadzieje ze w jakis sposob ugasze ogien we mnie i udobrucham mojego Kota.
Marcin nie byl na mnie zly, po przeczytaniu kartki sam wpadl w wyrzuty bo nie byl na mnie zly, tylko zmeczony swoimi myslami i nieprzespana noca. Kazdy byl w swoim piekielku dzieki mojej madrosci.
I wlasnie to jest problem, mimo mojego wieku czuje sie niedojrzale. Nie potrafiac kontrolowac wlasnych emocji i nie panujac nad slowami ktore wyplywaja z moich ust z zadziwiajaca szybkoscia, nie moge sie nazwac „odpowiedzialnym” facetem. Poza tym nie jestem na tyle przebojowy zeby zapewnic sobie i drugiej osobie „stabilnosc” i „bezpieczenstwo”. Oczywiscie na podstawowym poziomie troszcze sie o Marcina, robiac wszystko co w mojej mocy zeby Go uszczesliwic jednak wedlug mojej oceny to za malo.
Ciagle nie mam pracy i z dziwnych powodow nie moge jej znalezc. Nie mamy klopotow finansowych, jednak czuje sie podle ze nie dokladam do naszego budzetu. Poza tym nie stac mnie na robienie „niespodzianek” typu weekendowa podroz w nieznane, bo nie mam wlasnych pieniedzy a nie bede zaskakiwal Marcina takiego rodzaju rzeczami placac Jego pieniedzmi.
Moje odszkodowanie choc bedzie wyplacone, caly czas przechodzi przez angielska biurokracje i do tej pory nie dostalem nawet funta za zwolnienie lekarskie, ktore dostalem po wypadku w pracy. Moja byla managerka umyla rece i pewnie bedzie czekala do wyroku sadowego.
Ciagle nie mam pracy i z dziwnych powodow nie moge jej znalezc. Nie mamy klopotow finansowych, jednak czuje sie podle ze nie dokladam do naszego budzetu. Poza tym nie stac mnie na robienie „niespodzianek” typu weekendowa podroz w nieznane, bo nie mam wlasnych pieniedzy a nie bede zaskakiwal Marcina takiego rodzaju rzeczami placac Jego pieniedzmi.
Moje odszkodowanie choc bedzie wyplacone, caly czas przechodzi przez angielska biurokracje i do tej pory nie dostalem nawet funta za zwolnienie lekarskie, ktore dostalem po wypadku w pracy. Moja byla managerka umyla rece i pewnie bedzie czekala do wyroku sadowego.
Wszystko powyzsze spowodowalo ze poczulem sie staro. Zazdroscilem tym mlodym ludziom beztroski i braku planow. Pracuja, ucza sie i rozwalaja pieniadze na przyjemnosci, picie i wypady na dyskoteki, budzac sie kazdego ranka z przeswiadczeniem ze cale zycie przed nimi.
Ja juz tego nie czuje. Budze sie ze swiadomoscia ze musze w koncu obrac wlasciwy kierunek i zdecydowac co chce w zyciu robic. To juz najwyzszy czas. Inaczej do konca zycia bede w chaosie.
Ja juz tego nie czuje. Budze sie ze swiadomoscia ze musze w koncu obrac wlasciwy kierunek i zdecydowac co chce w zyciu robic. To juz najwyzszy czas. Inaczej do konca zycia bede w chaosie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.