niedziela, 27 września 2009

BIESKO NIEBIESKO

Dućka, nasza koleżanka zmasakrowała nas w piątek alkoholem.
Byliśmy w nowym, absolutnie fantastycznym klubie na London Bridge.
.
A dzisiaj rano, obudziło mnie wołanie do toalety.
Po dokładnym obejrzeniu wczorajszego menu w odwrotnej kolejności,
wypiłem lekarstwo na kaca, poszedłem do fryzjera, kupiłem maseczkę
i krople rozświetlające oczy... a i jeszcze po parze spodni bo łądne były,
zjadłem cudowne śniadanie zrobione przez Kota, który kaca nie miał,
wypucowałem się w toalecie, wypiłem jeszcze raz lekarstwo
i poczułem się jak świeżo narodzony.
.
W nagrodę postanowiliśmy popłynąć statkiem restauracyjnym
do Richmond, bo pogoda piękna była, ale nic nam z tego nie wyszło
bo się spóźniliśmy. Spacerem udaliśmy się więc na obiad tajski
złożony z małych dziewięciu dań. Niebo w gębie!
Napiliśmy się piwka na trawienie (jedno tylko) potańcowaliśmy nieco
i właśnie mamy zamiar ukoronować dzień dzisiejszy na ostro :)
Ale o tym pisać nie będę.
Dobranoc.

1 komentarz:

  1. Ale dlaczego nakładasz na siebie takie ograniczenia - odrobina pikanterii przecież temu blogowi nie zaszkodzi. No już, dawaj ten kawałek o ostrym ukoronowaniu dnia :P

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.