czwartek, 22 października 2009

SHUNT

Shunt jest jednym z najciekawszych klubów artystycznych w Londynie.
Każdego dnia odbywają się tutaj przedstawienia, performance i koncerty.
Klub ten ma ogromną powierzchnię, pełną zakamarków,
w których każdy znajdzie coś odpowiedniego dla siebie.Pełno intymnych miejsc. Można się obściskiwać i nie tylko.
Bardzo podobał mi się "pokaz barwy". Dziewczyna była niesamowita.
Jej malunki ekspresyjne, drapieżne i bardzo kobiece...
Później zobaczyliśmy tancerkę w pajęczynie. Doskonała!
W środku jest kilka scen i teatrów. Marcin zawsze lubi posiedzieć.
Jakaś dziewczyna poruszała się przed zmiennym tłem.
Raczej nudne ale bardzo kolorowe.
Po jej występie postanowiliśmy sami pozować na różnych tłach.
Mamy chyba sto zdjęć z naszego własnego występu :)
tym odważniejszych im więcej drinków w siebie wlewaliśmy.
Pokazujemy tylko grzeczne, bo my z tych porządnych jesteśmy.
Poniżej na wadze znajduje się drink, nasz ulubiony.
Setka rumu, brązowy cukier, mięta, 3 lemonki i lód kruszony.
Można pić, pić, pić i mieć ciągle energię. No i film się nie urywa.
Co nie oznacza, że głupawego humoru się nie dostaje.
Dućka wyciągnęła jakieś perukę zza lady. Prawda że cudna?
Ja natomiast dostałem natchnienia i grałem na rozklekotanym pianinie.
Marcin nic nie mówił, tylko dyplomatycznie słuchał udając zachwyconego,
tak jak przystało na dobrego męża. Kochany jest, był i będzie!
Jak to Dućka zobaczyła zaczęła śpiewać kolędy sopranem.
Marcin dał jej słomkę, żeby bardziej do Britney była podobna.
A ja grałem i szumiało mi w głowie.
A później zagrały dziewczyny. Były niesamowite.
Jedna na linie sterowała jej rękoma, później huśtała się,
robiąc takie akrobacje, że prawie wytrzeźwieliśmy bojąc się o jej życie.

Następnie chłopaki zaczęli wyć tak głośno i monotonnie,
że poszliśmy do innego pomieszczenia. Z nowym drinkiem oczywiście.
A tam kolejna akrobatka robiła cuda na trampolinie.

Wczoraj musiał być dzień wisielca bo później kolejna spuściła się na linie,
Szukając pionu po ścianach i suficie.
Wróciliśmy do domu zbyt późno żeby się wyspać.
Rano przeklinałem każdy łyk rumu, który w siebie wlałem.
Ale co tam. Muszę doprowadzić się do używalności publicznej,
bo dzisiaj koncert jazzowy i kolejna impreza. A to dopiero czwartek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.