Za trzy miesiące wychodzi mój nowy tomik. Wybrałem zdjęcie na okładkę i wiersz przewodni. :)
Potknąłem się. Zawirował świat.
Stałem – Leżę... nie wierzę. Szach i mat!
Wpadłem jak śliwka... jak dziwka w błoto,
po to by inni widzieli, by mogli patrzeć
choćby nie chcieli, by mogli gadać, kłamać,
udawać, łzy wyciskać i serce dawać.
Serce sztuczne...plastikowe. Na każdą okazję
(takie karciane) narysowane, kierowe.
Leżę – zęby szczerzę. Patrzę na niebo i liczę
chmury. Liczę na siebie a nie na szczury,
które zwęszyły porażkę.
Wiją się wokół!
chcą wejść ... wkręcić się pod czaszkę
wziąć wszystko: rozgrzebać, rozdziobać,
wycyckać każdą kostkę: całą siłę i każdą słabostkę.
Leżałem - wstaję ... uśmiecham się, udaję. Odchodzą
(też niby uśmiechnięci), rozchodzą się... do żywego
dotknięci. Znów się nie udało.
Słońce zza chmur wyszło. Nic się nie stało.
Stałem – Leżę... nie wierzę. Szach i mat!
Wpadłem jak śliwka... jak dziwka w błoto,
po to by inni widzieli, by mogli patrzeć
choćby nie chcieli, by mogli gadać, kłamać,
udawać, łzy wyciskać i serce dawać.
Serce sztuczne...plastikowe. Na każdą okazję
(takie karciane) narysowane, kierowe.
Leżę – zęby szczerzę. Patrzę na niebo i liczę
chmury. Liczę na siebie a nie na szczury,
które zwęszyły porażkę.
Wiją się wokół!
chcą wejść ... wkręcić się pod czaszkę
wziąć wszystko: rozgrzebać, rozdziobać,
wycyckać każdą kostkę: całą siłę i każdą słabostkę.
Leżałem - wstaję ... uśmiecham się, udaję. Odchodzą
(też niby uśmiechnięci), rozchodzą się... do żywego
dotknięci. Znów się nie udało.
Słońce zza chmur wyszło. Nic się nie stało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.