czwartek, 21 czerwca 2012

Hiszpania

Jego Świętobliwość XVII Karmapa Trinley Thaye Dorje przyjechał do Europy aby udzielić serii Nauk i Inicjacji buddyjskich z linii Karma Kagyu (buddyjskiej szkoły, do której należymy). Karmapa odwiedzi wiele ośrodków, dlatego też większość naszych wakacji zaplanowaliśmy, kierując się planem podróży Głowy Buddyzmu Tybetańskiego.
W Karma Guen, hiszpańskim ośrodku znajdującym się niedaleko Malagi, Karmapa udzielił trzech wyjątkowo ważnych inicjacji: Białego Mahakali, Białej Tary i Czenreziga (zamieszczam linki bo na drugim blogu opisałem te inicjacje).
Dla buddystów inicjacje są niezwykłymi wydarzeniami. "Otwierają bowiem wrota" do różnych aspektów umysłu i tym samym przybliżają do oświecenia: poprzez słuchanie i powtarzanie mantr, medytację i różnego rodzaju rytuały. Trzeba jednak pamiętać (i to Karmapa podkreślał za każdym razem), że najważniejsze jest współczucie i chęć niesienia pomocy innym. Z tą motywacją powinniśmy przyjmować inicjacje i praktykować buddyzm.
Staraliśmy się z całych sił utrzymać skupienie i przez kolejne trzy dni zaprzestać "światowych czynności". Takiego rodzaju wyciszenie pomaga medytować ale także odpręża bardziej niż dyskoteka :) i dwukrotnie szybciej doładowuje pozytywną energią.
Wiele rzeczy zrozumieliśmy i gadaliśmy na ten temat wieczorami. Postanowiliśmy mniej angażować się w życie i głupie problemy. Nie chcemy tracić czasu na polityczną poprawność czy utrzymywania więzi z ludźmi, z którymi tylko tracimy czas. Będziemy też mniej wydawać na przyjemności zabawowe a zaoszczędzone pieniądze wydawać będziemy na imprezy związane z buddyzmem. To czego doświadczyliśmy podczas ostatnich pięciu dni zrekompensowało nam tygodnie okresu pracy i siedzenia w deszczowym mieście jakim jest Londyn. Dodatkowo podczas każdego wyjazdu tego rodzaju zbliżamy się do siebie coraz bardziej i odkrywamy nowe niezbadane obszary w sobie samych. To jest naprawdę fajne i jak się tego raz doświadczy pragnie się więcej i więcej :)
Ostatnie dwa dni spędziliśmy w Maladze. To małe miasto to istny raj i oaza spokoju: pogoda "w dechę", tanio i spokojnie. Na zdjęciu widać Kota siedzącego na ławce z Andersenem. Marcin jest osobą, która nie przepuści żadnemu pomnikowi, cokolwiek by wyrażał. Dziwne to trochę, bo utrzymuje, że rzeźba niespecjalnie go "kręci" :)
Tak czy inaczej, spędziliśmy jedne z ciekawszych wakacji w ogóle. Takie "wyluzowanie" może zdziałać cuda. W wioskach buddyjskich nie ma 

miejsca na nerwy czy sprawy związane ze zwyczajnym życiem. Chodząc wokół stup zrzuca się maski, dzięki człowiek na podstawowym poziomie doznaje odprężenia. Nawet dla ludzi takich jak my, którzy często pojawiają się na tego typu "imprezach", energia Karmapy, miejsca i inicjacji była tak wielka, że świat przestał istnieć. Zrobiliśmy może łącznie 15 zdjęć, bo ciągle zajęci byliśmy znacznie ważniejszymi sprawami.
Bądźcie szczęśliwi, tak jak my jesteśmy :)

1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.