czwartek, 13 grudnia 2012

Grudzień

Nie mam czasu na pisanie bloga. Nie mam czasu na wirtualne zabawy, rozmowy z ludźmi, facebook, twitter, skype. Swoją działalność zewnętrzną ograniczam do minimum. Nawet w telefonie mam ustawiony "stan spoczynku" od 21 do 9 oraz od 12 do 15. W tym czasie nie można się do mnie dodzwonić. Telefon domowy obsługuje automatyczna sekretarka, e-maile są segregowane i tylko najważniejsze trafiają do mnie, czekają jednak, aż znajdę czas.
Planujemy wyjazdy na następny rok. Wydarzenia religijne i moje plany wystawowe zapełniły kalendarz przed jego zakupem. Już wiem, że nie będę miał czasu na nic więcej. 

*** 

Ostatnio spędzam dni na pisaniu, planowaniu i malowaniu (na malowanie muszę znaleźć więcej czasu; może oduczę się sypiać?). Na rynku ukazało się wiele antologii poetyckich także z moimi wierszami, obrazami i zdjęciami. Marcin towarzyszy mi wszędzie i zawsze mam w nim oparcie. Wszędzie gdzie jedziemy Kot jest moim stylistą i managerem. Bardzo to śmieszne, bo nigdy nie widziałem go w tej roli a sprawdza się lepiej niż ktokolwiek do tej pory. Czasami jest to zabawne (wręcz krępujące) gdy Kot biegnie (tak jak ostatnio) do Konsula albo Ambasadora i bez zawstydzenia mówi mu, że właśnie ma okazję przywitać się ze mną. Biegnie więc taki Wielki Człowiek do mnie i cyka sobie ze mną fotki a ja nie wiem, co powiedzieć. Uśmiecham się więc a Kot załatwia już wywiad.
Efektem ubocznym tego wszystkiego, jest to, że Marcin robi się coraz bardziej dominujący! Mówi co mam robić (w sprawach artystycznych), z kim się zadawać, z kim rozmawiać. Potrafi mnie odciągnąć od kogoś, "bo muszę właśnie porozmawiać z kimś ważnym".
Tak samo, coraz częściej mówi jak powinienem się ubrać. Patrzy na mnie oceniająco, kręci nosem i coś poprawia. Z jednej strony to dobrze - mam do niego bezgraniczne zaufanie, z drugiej - gdzie jest Kot bezkrytycznie wpatrzony we mnie każdego ranka?
8 grudnia 2012 w Birmingham odbył się wieczór autorski Antologii "Piękni Ludzie". Ze wszystkich zbiorowych "poetyckich wydarzeń", to było najważniejsze.
Recytowałem wiersz "Jesień" z mojego nowego tomiku (ósmego już, matko kochana), który ukaże się przed Nowym Rokiem.
W Birmingham odbyła się też wystawa (nie wiem która już) moich obrazów. Po raz kolejny pokazałem resztki "The Noughties - Goddess Style".
Na poniższym zdjęciu z Konsulem RP w Londynie, przegadałem wiele minut i muszę powiedzieć, że jestem przyjemnie zaskoczony.
Poniżej, z Adamem Siemieńczykiem, człowiekiem do którego mam ogromne zaufanie (jeśli chodzi o artystyczną współpracę). Adam trzyma książkę z mją fotografią i chyba ustawiamy się do oficjalnego zdjęcia (tutaj fotka mniej oficjalna).
Z Marcinem miałem okazję zrobić sobie jedno zdjęcie - 9 grudnia postanowiliśmy zwiedzić Birmingham i jego muzea. Samo miasto nie przypadło nam do gustu, muzea natomiast jak najbardziej. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.