poniedziałek, 12 stycznia 2009

grochem o ścianę

dzisiaj nagrałem wypowiedź
resztę czasu straciłem na sprawy urzędowe

a mój Kot oznajmił mi że będzie dłużej pracował
chyba zapiszę się na jakiś mało użyteczny kurs...

10 komentarzy:

  1. Niezłe wystąpienie, Królewiczu!

    Pozwól, że i ja pozwolę sobie na mały wykładzik...

    Być może moja wiara w Boga jest wypaczona filozofią Mosze ben Majmona, byc może i jego wykłady też wypaczyłem, ale sądzę, że większość ludzi ma bardzo naiwne pojęcie o Stwórcy, który według tych ludzi może być mściwy, kochający, dobry, zły, czy zazdosny.

    Istotą Boga jest istnienie - Bóg JEST Istnieniem i niczym więcej, niczym mniej. Człowiek, jako istota niedoskonała, skończona, oblepiona przypadłościami, nie jest w stanie w pełni zrozumieć nieskończoności i dlatego łatwiej ludziom opisywać Boga za pomocą własności typowo ludzkich. Tak podtrzymuje się wiarę tłumu nieskłonnego do głębszej refleksji. Pogłębienie tej antropomorfizacji następowało sukcesywnie, wraz z rozwojem Kościoła Katolickiego. Instytucja ta zawsze liczyła na wielkie rzesze wiernych, wobec czego musiała stosować język prosty. Nazywam to "religijnym populizmem". Nie dość, że odeszli od tego, czego nauczał rebe Jeszua ben Josef, to nagięli jego nauki dla własnych celów, samemu określając, kto jest "normalny", a kogo spalić na stosie.

    Biorąc pod uwagę powyższe, śmiem twierdzić, że każdy człowiek będący osobowością wyjątkową, nadprzeciętną, może przez "religijnych populistów" zostać napiętnowany jako "znienawidzony przez Boga".

    A przecież Boga możemy opisywać tylko poprzez Jego czyny ("Jego" też jest antropomorfizacją - jakże ograniczeni jesteśmy...), poprzez stworzenie, poprzez to, co nas otacza, poprzez to, co uważamy za piękno tego świata. I nie tylko - również poprzez to, co postrzegamy jako zło. Wszystko powinno nas kształtować, uczyć i wszystko powinniśmy przekształcać w coś, co jest dobre, abyśmy każdego tygodnia mogli spojrześ wokół i wstecz, aby powiedzieć "i było dobre".

    Niektórzy ludzie uczą się świata i siebie. I nie ważne, czy wierzą w Boga, czy nie, czy wierzą tak, czy inaczej. Chcą radości i dobra dla wszystkich. Nie chcą nikogo piętnować i krzywdzić. Są przez to piękni. Ignoranci zaś są brzydcy. Nie chodzi o urodę zewnętrzną (tym razem), lecz o ludzkie czyny. Podpobieństwo człowieka do Boga polega na tym, człowiek, tak jak Bóg, cały czas coś tworzy. Człowiek kształtuje rzeczywistość poprzez swoje działania, u których źródeł są myśli, a potem słowa. Ludzie brzydcy niszczą. Moim zdaniem Wy jesteście piękni, choć daleki jestem od czarno-białej wizji świata. Wiem, że wszędzie są odcienie. Ale na pewno to Wasze piękno do Was powróci!

    Nie wiem, czy mam rację, ale mam nadzieję, że jest tak, jak myślę. Takie mam w każdym razie poglądy i tak podchodzę do Boga i własnego życia. Kiedyś zapewne się dowiem, jak jest.
    Obym jeszcze długo musiał na tę wiedzę czekać, czego i Wam życzę.

    Pozdrowienia! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. uważam, że wypowiedź Fryderyka powinni puszczać jako obowiązkowa pozycja :P na lekcjach religii, etyki, filozofii etc. !!! BRAWO nic dodać, nic ująć! buziak

    OdpowiedzUsuń
  3. mądre i dobre słowa!! bądźmy szczęśliwi i dbajmy by świat był piękny! pozdrawiam serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo odwazne i bardzo madre slowa... brawo...

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcesz Fryderyku aby szanować Was, ale nie starasz się nawet szanować tych których opisuje ich wiara (napiętnowana w twojej wypowiedzi). Przykro mi to słyszeć, bo lubiłam czytać o Was i byłam pełna podziwu jak sobie to życie układacie we dwoje. Zabolało mnie to....
    Pozdrawiam
    Iwona

    OdpowiedzUsuń
  6. ===> IWONA
    Dalej sobie tak samo życie układamy jak układaliśmy i nic się w tym względzie nie zmieniło. A skoro nas szanowałaś z tego powodu nie ma podstaw do zaprzestania tego.

    Religia nas potępia. Ja zawsze byłem antyklerykalny i to mocno, i nie zmienię swoich poglądów tylko dlatego żeby być powszechnie lubianym. Nie wiem czemu się dziwisz bo najchętniej spalono by nas na stosie a w kościołach mówią o nas najgorsze z możliwych rzeczy, biblijny bóg jest pełen pogardy dla osoób homoseksualnych... ja naprawdę nie rozumiem czemu miałbym szanować kogoś kto mnie nie szanuje i w kogo istnienie dodatkowo nie wierzę.
    Oczywiście nie wszyscy katolicy sa nam przeciwni ale tak naprawdę to ci ludzie, którzy nas nie potępiają działają trochę nieetycznie w stosunku do tego w którego wierzą bo on na końcu świata nas po prostu zniszczy...
    miłego dnia również

    OdpowiedzUsuń
  7. A mi się wydaje, że za wszelką cenę chcecie przekonać samych siebie i innych o swoim szczęściu. To takie nudne, miałkie i populistyczne do znudzenia. Szczęśliwi ludzie nie muszą chyba wszystkich przekonywać o swoim szczęściu, bo to po prostu widać.

    OdpowiedzUsuń
  8. ==> do Anonimowego (jak zwykle tego typu komentarze są nie podpisane)
    masz prawo uważać że szczęśliwi ludzie są miałcy itd. nam to nie przeszkadza
    nie rozumiemy tylko po co dzielisz się swoimi błyskotliwymi spostrzeżeniami?
    I jeszcze jedno (bo widać że nie rozumiesz tego co tu słyszysz i czytasz) my się nie chwalimy, tylko pokazujemy że można tak żyć. Nie zrozumiałeś (aś) w ogóle przesłania tego bloga. Więcej twoich komentarzy nie będziemy publikować bo nic nie wnoszą.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zazdroszczę Wam i to bardzo. Sam dzieci prawdopodobnie mieć nie będę. Z różnych względów. Polskie prawo jest takie a nie inne. boję się zobowiązać wychowywać potomka przez jakieś 20 lat swojego życia. W końcu chyba jestem strasznym egoistą bo czasami zdaję sobie sprawę z tego, ze nie chcę mieć dzieci, ponieważ zaabsorbują mnie na tyle, że w końcu nie będzie czasu na nic. Mam nadzieję, że kiedyś moje podejście się zmieni i zostawię po sobie coś, bądź kogoś więcej niż tylko pusty dom i pieniądze...

    OdpowiedzUsuń
  10. Swięta prawda Królewiczu!!!Bóg jest miłoscia i miłuje nas wszystkich,gejów też,to tylko księża sobie stworzyli fałszywe filozofie które należy puścić między uszy i tyle:))

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.