Ostatnio w Londynie pogoda nas rozpieszcza. Lato nastało.Spacerujemy więc a jak udajemy się do pubu to tylko zewnętrznie.
No i w końcu w klapkach można pochodzić!
Mój piękny mąż coraz szczuplejszy. Dieta cud działa,chociaż mam jej dosyć. Na mięsa i ryby patrzeć nie mogę.
Dobrze że kawę pić możemy i białe wino czasami.
Wracając do niedzielnego spaceru, chodziliśmy nad Tamizą.Na zdjęciach widać okolice London Bridge idąc od strony Doków.
Mniej tu turystów i spokój można znaleźć, co w Londynie nie jest częste.
Ładnie prawda? I zero ludzi!
W dali widać Tower Bridge i Londyńskie City.
Chłód odnaleźliśmy w British Muzeum. Chciałem zobaczyć wystawę reklamowaną od kilku dni.
Machu Picchu to marzenie Kota. Coś nas tam ciągnie.
Wystawa raczej uboga. Trochę przerażająca.Okrutni bogowie. Ale w sumie czy biblijny bóg był łagodniejszy?
Tamci przynajmniej byli konsekwentni i nie dorabiali bogom:
łagodnych uśmiechów i słodkich oczu.
Na koniec, zupełnie przypadkiem wpadliśmy na zabawną wystawęMODY ESKIMOSKIEJ. Najbardziej podobały nam się bambosze.
I jeszcze jedno. Mamy cudowną wiadomość dla przyjaciół.Złapaliśmy bezprzewodowy internet i chyba będzie działać.
Iksy. Szykujcie się na nocne niespanie!
oj Maczu Pikczu to też moje marzenie :)całuję moich wspaniałych chłopaków!
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!Rewelacja!Gadać, dzwonić, rozmawiac będziemy do rana!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń