poniedziałek, 2 listopada 2009

OD RANA MAM DOBRY HUMOR

Jestem przeziębiony. Mam katar, kaszel i swędzącą opryszczkę.
Poszedłem do pracy ale nie wyrobiłem. Po dwóch godzinach wyszedłem.
Cmoknąłem Kota i zasiadłem przed internetem. Wyłącza się pizdek!
I telefon zgubiłem. Pierwszy raz w życiu. Dobrze, że facebook istnieje.
.
Z nudów wysmarowałem sobie gębę i cyknąłem ze sto fotek.
Army make up... coś w tym rodzaju wykonałem maskarą do malowania rzęs.
Zawsze musi być jakiś pedalski akcent, nawet jak nie widać.
.
Kot przyszedł. Posprzątał, obiad ugotował, podał i znów sprzątnął.
A ja chyrlam i siąpię. Smarkam i charcham. Kot zaczął kichać.
No to bomba. Jak jeszcze on się rozłoży to Pani sprzątająca
będzie musiała śniadania nam robić i zostawać do kolacji.
Zbankrutujemy jak większość monarchów...

6 komentarzy:

  1. Aaa... to tak specjalnie. A myślałem, że węgiel zwalałeś do piwnicy :P

    OdpowiedzUsuń
  2. szczerze mówiąc to poprzerzucałbym węggiel tak dla relaksu. Mógłbym co prawda Kotem porzucać alem osłabiony i Kot za ciężki się wydaje przy mojej nadwątlonej kondycji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia :)Katiuszka

    OdpowiedzUsuń
  4. polecam na następny raz Nutellę, ciekawe efekty i przyjemne "zmywanie" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A widzisz... Zamiast rozbierać się do pół naga podczas ostatniego spaceru na plaży i łudzić się, że to słońce jest wakacyjnym powrotem ciepłych chwil to przewiało i doprawiło... Oby nie na maxxxa ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.