niedziela, 20 grudnia 2009

CHORÓBSKO

Moje prośby dotyczące pogody spełniły się od razu. Mamy słońce i bezwietrze.
Jest chłodno, ale rozświetlone, błękitne niebo poprawia nastrój.
Dodatkowo drzewa zaczynają kwitnąć na różowo. Trochę za wcześnie.
Tak czy inaczej, zwiastuny wiosny powodują, że czuję się lepiej.
Żeby jednak nie było tak różowo, w domu mamy epidemię. Kot chory.
Wczoraj walczyliśmy z gorączką, dobrze że nasze Iksy przywiozły nam leki.
W Londynie oprócz paracetamolu nic nie przepisują.
Karmiłem Kota miodem, cytryną i leczniczymi proszkami, sam pijąc whisky.
Piłem i piłem, aż wypiłem półtora litra. Była prawie czwarta nad ranem.
.
A dzisiaj idę na kolację do Leszka i Roba. Kot zostaje w domu.
Nie lubię wychodzić sam, jakoś tak niekompletny się czuję...

2 komentarze:

  1. my barany chyba tak mamy ze isc gdzies samemu to jestesmy nie kompletni...ja to sie iscie czuje chory wtedy...

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja mam teraz za oknem - 14. Przez weekend zamarzło w Polsce coś około 30 osób. A to dopiero początek kalendarzowej zimy.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.