niedziela, 31 stycznia 2010

I feel like throwing up when I read yet more reports about diseases.
Every single portal, red top and TV advert spreads the panic!
I've been wondering who's responsible for this 'swine paranoia'
and, at one and the same time,
it amuses me that millions have been wasted on this propaganda.
Right now, on television, they're saying
that we're being attacked by chlamydia, HIV and leprosy.
I dream about the symptoms and panic when I'm checking myself out in the mirror,
asking myself whether that enlarged node is a sign of cancer.
I've got a spot on my neck – is it failing immunity or a cold sore ?
Stricken by paranoia, I'm spreading it among other people.
We meet for a beer and we talk about diseases and new pills.

***
Luckily, I've got a wonderful husband.
He's the only one who can calm me down, he's the answer to all my prayers.
I only hope he's tougher than the anxieties and obsessions that consume me.

***
I escape into creativity. It's a good refuge. I paint and I write. Continually.
Restraining myself from painting human calamity and affliction,
I've finished another painting that touches on temptation and desire.
One must affirm happiness. That's me on the inside. Continually full of hope.

Żygać mi się chcę gdy czytam kolejne doniesienia o chorobach.
Wszelkie portale, brukowce, reklamy telewizyjne szerzą panikę!
Zastanawiam się kto jest odpowiedzialny za "świńską paranoję",
jednocześnie cieszy mnie, że stracono miliony na tej propagandzie.
Teraz w telewizji mówią że atakują nas: chlamydia, hiv i trąd.
Śnię o objawach, panikuję badając się przed lusterkiem,
zadając sobie pytanie czy ten powiększony węzeł świadczy o raku.
Mam pryszcza na szyji, czy to spadek odporności czy "zimno"?
Zarażony paranoją rozprzestrzeniam ją na innych.
Spotykając się na piwie, gadamy o chorobach i nowych pigułkach.

***
Na szczęście mam cudownego męża. Tylko on potrafi mnie uspokoić,
jest spełnieniem wszystkich wypowiedzianych przeze mnie próśb.
Mam nadzieję że jest silniejszy od trawiącego mnie lęku i obsesji.

***
Uciekam w twórczość. To dobre schronienie. Maluję i piszę. Ciągle.
Powstrzymując się przed malowaniem plag i nieszczęść ludzkich,
skończyłem kolejny słodki obraz o pokusie i pożądaniu.
Trzeba afirmować szczęście. Taki jestem w środku, ciągle pełen nadzieji.

3 komentarze:

  1. Partnerstwo to uzupelnianie sie nawzajem.Gdy Ty panikujesz On jest blisko,nie zadaje pytan, jest,przytula, swym dotykiem przynosi ukojenie i spokoj. Jedno bez drugiego nie istnieje, nie chce, nie moze i co najwazniejsze nie powinno ....
    Mi tego brakuje.
    Jestem jak ta kobieta z obrazu, z Aniolem Zapomnienia, Aniolem Zniecierpliwienia, Aniolem Samotnosci i Smutku...Moj Aniol zwatpli, poddal sie, nie chce juz byc moim Aniolem...Ten facet mnie nie zauwazy,ale to nie jest wina Aniola...Obraz piekny, to tak jakbys namalowal mnie, moja sytuacje..i ten kapelusz, jak schronienie, jak ucieczka i strach ,by spojrzec innym ludziom w oczy.
    Pozdrawiam po dlugim milczeniu...czytam,czasem tylko jak nie mam nic madrego do napisania wole nie pisac nic.... Caluje Ella
    www.j-e-r-e-m-y.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Bez paniki , bedzie dobrze . Poza tym , postaraj sie myslec pozytywnie. Choroby byly , sa i najprawdopodobniej beda. Niekoniecznie musi pasc na Ciebie. Nie mozna myslec o rzeczach , sytuacjach, ktorych by sie nie chcialo. Myslac o czyms, przyciagasz to. Nawet jesli sobie tego nie zyczysz. Wiec jak bedziesz mial napad lekowy - wlacz muzyke , maluj , wyjdz na spacer.. Zmien czestotliwosc na pozytywna :)

    Obraz jak zwykle klasa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie psychoza strachu chorobami wszelakiego rodzaju trwa w najlepsze... Nie wiem czy dobrze ale ja unikam w takich sytuacjach tematu - pomaga nie myslec o rzeczach nie przyjemnych...

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.