Wystawa moich obrazów w Polsce, odbyła się w Gdańsku,
w Tawernie Mestwin (Galerii Kazimiery Zajączkowskiej).
.
Materiały publikowane byłyżąco w telewizji i radiu,
gazety natomiast zaczęły pisać w piątek, 4 dni po wernisażu.
Jestem rozczarowany złą organizacją i tym że tak wiele

musiałem robić samodzielnie. Zazwyczaj po prostu jestem :).
W Polsce musiałem sam troszczyć się o zawieszenie obrazów,
ustalanie menu na wernisaż, ponosząc koszty, których miało nie być.
.
Właścicielka galerii miała rozesłać zaproszenia, czego nie zrobiła,
poza tym sam musiałem zdejmować obrazy innych malarzy,
nikomu jakoś do głowy nie przyszło, że nie zgodzę się dzielić miejsca.
.
Najbardziej jednak drażniło mnie to, że musiałem zmieniać ceny.
Ustalałem więc z galerniczką, ile powinny kosztować moje płótna.
Wszędzie sprzedaję obrazy po mojej cenie.
Czy było warto pokazywać obrazy w Polsce?
Czy coś zrekompensuje mi tydzień bez Kota?
Nie. Z całą pewnością nie. Ale przynajmniej wzbogaciłem się o wniosek.
Nigdy więcej do Polski nie pojadę i nigdy więcej nie zrobię wystawy,
której od początku do końca nie zorgznizuje mój doświadczony manager.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.