niedziela, 19 grudnia 2010

BURLESQUE

Byliśmy w kinie na Burlesce ze śpiewającymi: Aguilerą i Cher.
Fabuła banalna: dziewczę z prowincji jedzie robić karierę,
trafia do klubu o nazwie wymienionej w tytule. Nie od razu,
ale szybko zaczyna śpiewać, oczywiście po chwili staje się divą.
Jest też i  lekko zawikłany wątek miłosny z happy endem,
tak że z kina wychodzi się w dobrym humorze i nie rozmawia się 
o tym, co oglądało się chwilę wcześniej na dużym ekranie.
.
Czemu piszę o tym filmie i czemu zdradzam całą treść?
Ponieważ fabuła jest tak mało zaskakująca, że nie ma czego kryć,
natomiast warto iść do kina dla kilku piosenek. Kupimy płytę
jak tylko ukaże się w sprzedaży. Poza tym fajny klimat klubu,
dobra choreografia i muzyka sprawiają, że nie czeka się na koniec. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.