Świat czasami mnie zadziwia. Przyzwyczaiłem się do styczniowych promocji i wiem, że można kupić bilet lotniczy na wybrane kierunki za dolara (do tej pory nie wiem, komu się to opłaca) lub wynająć hotel za 1/10 ceny; dzisiejsza promocja jednak mnie powaliła.
.
Poszedłem do sklepu bo moja karta pamięci w telefonie, znów przestała funkcjonować. Zmęczony ciągłymi reklamacjami, postanowiłem po prostu kupić nową. Wypatrzyłem taką 8GB za 27 funtów. Poszedłem do kasy ale zanim wyjąłem pieniądze, pewna miła Chinka (myślałem, że Japonka ale powiedziała że z Pekinu jest) zaczęła namawiać mnie do kupna telefonu w promocji. Nie chciałem, ona jednak nie ustępowała. Zacząłem jej słuchać. Promocja była bardziej odjechana od różowowłosej Chinki: telefon dostawało się za darmo, jeśli kupiło się doładowanie za 50 funtów. Dodatkowo można było wybrać jeden darmowy gadżet ze skepu do wartości 30 funtów. Najśmieszniejsze było, że przy zakupie kartą płatniczą sklep refundował 45 funtów do pierwszego doładowania, tak więc wyszedłem ze sklepu z doładowanym telefonem i 8GB kartą pamięci zapłaciwszy 5 funtów.
Nie rozumiem. Zawsze płacę kartą, więc nie było w tym nic dziwnego.
W Polsce tak nie ma i pewnie jeszcze długo nie będzie.
OdpowiedzUsuńBo w Polsce nadal modne są PROMOCJE, podczas których T-shirt za 30 zł po 70% obniżce cen kosztuje 20 ;)
OdpowiedzUsuńPewnie nie. Na razie próbują tam zarobić najwięcej, jak najtańszym kosztem. Tak czy inaczej promocja była na tyle dziwaczna, że opisałem ją tutaj. Więc w Londynie też nieczęsto się to zdarza
OdpowiedzUsuńZdradz moze w ktorym sklepie bo chetnie skorzystam.
OdpowiedzUsuńróg brewer street and wardour street - carphone warehouse, nie wiem tylko do kiedy jest ta promocja i czy we wszystkich sklepach czy tylko w tym. Ale kimkolwiek jestes sprawdz sobie jak chcesz
OdpowiedzUsuń