niedziela, 13 lutego 2011

KAC

Kaca mam. Kaca mamy. Mega! Takiego z żyganiem pół nocy. Medycznie to chyba zatrucie alkoholowe się nazywa.
Urodziny Kota trzeba zaliczyć do bardzo udanych i zapomnianych. Nic cholera nie pamiętam prawie. Wiem, że rozmawiałem ale nie mam pojęcia o czym. A jak do domu dotarłem to już w ogóle nie wiem.
Wziąłem się jednak w garść i poszedłem do sklepu. Kupiłem dużo rzeczy (tych potrzebnych do leczenia kaca) oraz produkty na obiad. Gotuję rosół. Pyszny. A na drugie nóżki, mizeria i ziemniaczki. Taki tradycyjny polski niedzielny.
Miłego dnia Gwiazdy :P

4 komentarze:

  1. Macie kaca, a nie rezygnujecie z obiadu? Nieźle. Ja przy kacu mogę nie jeść.

    OdpowiedzUsuń
  2. oj, nie pamiętam już takiego kaca...(no dobra pamiętam, ale to było 4 lata temu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. nozki? obiad? tradycyjny? Chlopcy...czy Wy nadal jestescie w stanie? lol lol lol wskazujacym? lol lol lol

    OdpowiedzUsuń
  4. takiego kaca to miałam ostatnio z 10 lat temu heheheh ale poszalałeś Fryku :)
    a obiadek mniammmmm

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.