Ośrodek Buddyjski Karma Guen, został stworzony w geście wdzięcznosci dla pierwszych Buddyjskich Nauczycieli patronów Karma Guen. Nauczyciele Ci to Lama Ole Nydahl oraz jego żona Hannah. Karma Guen jest podarunkiem dla największego Lamy linii Kagyu oraz głowy linii Karma Kagyu, Buddyzmu Tybetańskiego, XVII Karmapy Thaye Dorje.
Na pierwszym zdjęciu widać cały ośrodek. Białe budynki ma górze tworzą "miasteczko" i są jego centrum. Znajdują się tam budynki sypialne dla starszych osób, stołówka, kuchnia. murowane łazienki, gabinet lekarski i różnego rodzaju sklepy.
Za Marcinem na zdjęciu widać "pośredniak" gdzie można było zgłosić się do pracy za darmo :). Pomoc była ciągle potrzebna, dlatego bezrobocia nie było. Drugi większy namiot to stołówka.
Ja siedzę sobie przy kawiarni, gdzie można było kupić zaskakujące czasem rzeczy, takie jak zatyczki do uszu, bez których z całą pewnością nabawiłbym się bezsenności. Świerszcze i Marcin dawali czadu nocą.
Ja siedzę sobie przy kawiarni, gdzie można było kupić zaskakujące czasem rzeczy, takie jak zatyczki do uszu, bez których z całą pewnością nabawiłbym się bezsenności. Świerszcze i Marcin dawali czadu nocą.
Na zdjęciu obok widać kawiarnię w całej okazałości. Pracowali w niej wolontariusze, którzy z całą pewnością byli nadzwyczajnie uzdolnieni. W Londynie ludzie uczą się obsługiwać maszynę do kawy tygodniami a tutaj nowy dostawał ustne wskazówki i od razu wskakiwał na wyższe obroty. Cuda, cuda prawdziwe mówię Wam! :)
No ale nie tylko jedliśmy na tych wakacjach! Wstawaliśmy o 7 rano (dłużej spać się nie dało z uwagi na upały; namiot rozgrzewał się do czerwoności podczas dnia). Poranny prysznic zimnowodny dodawał energii (ciepłej wody nie było, ale na szczęście nie była potrzebna). Po śniadaniu chodziliśmy na poranne medytacje lub wykłady. Następnie był czas wolny. Udawaliśmy się wówczas pod stupę*, wokół której chodziliśmy powtarzając mantry przez godzinę lub dwie. Na powyższym zdjęciu widać nawiedzonego i prawie świętego Kota, który zmęczony przysiadł na ławeczce aby dalej się modlić. :P
Dla buddystów stupa jest materialną reprezentacją doskonałego oświecenia. Obrazuje przekształcenie wszystkich emocji i żywiołów w oświeconą mądrość i pięć rodzin buddów. Pierwszym etapem budowy stupy jest złożenie pod fundamentem skarbów i przedmiotów odpowiadających jej funkcji. Jeśli stupa ma pełnić np. rolę "strażnika przed złymi siłami" składa się tam oprócz złota czy srebra także białą broń. We wnętrzu stupy umieszcza się relikwie Buddy lub sutry. (cytat z Wikipedii).
Następnie schodziliśmy na dół i przed popołudniowym wykładem zazwyczaj pracowaliśmy sprzedając lody :). Lodziarnia należała do mojej przyjaciółki, dlatego też mogłem za darmo obżerać się lodami. Niestety zamiast schudnąć na wakacjach, przytyłem dwa kilo.
Wykład popołudniowy trwał do szóstej. Jedliśmy wtedy kolację i albo okrążaliśmy stupę albo sprzedawaliśmy lody. Zabrzmi to zabawni, ale bardzo lubiłem tam pracować :)
Wieczorne medytacje i późniejsze wykłady były najdłuższe. Często kończyły się koło drugiej w nocy. Nie wiem jak to robiliśmy ale zamiast iść spać, biegliśmy na górę i tańcowaliśmy z innymi :).
Wieczorne medytacje i późniejsze wykłady były najdłuższe. Często kończyły się koło drugiej w nocy. Nie wiem jak to robiliśmy ale zamiast iść spać, biegliśmy na górę i tańcowaliśmy z innymi :).
Po sześciu dniach bardzo trudnych medytacji, zakończył się pierwszy etap naszych wakacji. Wszyscy zaliczyli! Trudno opisać tą radość i energię, która wyzwoliła się w związku z powyższym. Urządziliśmy sobie dyskotekę do białego rana a mohito lało się strumieniami.
Następnie pojawił się tybetański Lama Sherab Gyaltsen Rinpoche. Udzielił nam dwóch bardzo ważnych inicjacji i poprowadził serię ciekawych wykładów. Zapisałem cały zeszyt i jak tylko rozszyfruję moje notatki przepiszę je i udostępnię dla zainteresowanych.
Wyświęcony został w klasztorze Rumtek przez XVI Karmapę. Był wyjątkowo zdolnym uczniem. Opanował wszystkie aspekty tradycyjnych studiów buddyjskich, od sutr i tantr, przez rytuały i muzykę, aż po sztukę i kompozycję. Rinpocze znany jest ze swojej olbrzymiej wiedzy i głębokiej realizacji. Nazywany jest tytułem "Maniła", oznaczającym mistrza, który wykonywał praktykę Buddy Kochające Oczy i powtórzył miliard mantr w medytacji. ( dane z wikipedii )
Na inicjację Buddy Medycyny pojechaliśmy autokarami do Benalmadeny, uroczej miejscowości nad morzem. W promieniach słońca śpiewaliśmy mantry... raj na ziemi :) (czy nie brzmi to fanatycznie? :P). Na zdjęciu Kot dostaje błogosławieństwo od Lamy.
A tu ja i mój rdzenny Lama Ole, który pokazuje mi kciuka uniesionego w górę. Dzięki temu gestowi wiele dobrych rzeczy wydarzyło się w moim umyśle :)
Już pisałem o Lamie Ole, ale zdając sobie sprawę jak niewielu buddystów nas czyta, zacytuję to co piszą o Nim na oficjalnej stronie :)
Lama Ole Nydahl i jego żona Hannah są pierwszymi zachodnimi uczniami XVI Karmapy - jednego z największych mistrzów medytacji naszego stulecia. Po latach nauki w Himalajach wprowadzili na jego prośbę nauki Buddy, reprezentowane w szkołach buddyzmu tybetańskiego, do naszego kręgu kulturowego. Dzięki temu na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat buddyzm Diamentowej Drogi stał się znany na całym świecie i coraz więcej ludzi rozumie, że jego podstawowym celem jest przynoszenie pożytku innym poprzez własny rozwój. Ole jako w pełni wykwalifikowany lama naucza buddyzmu prawie każdego dnia w innym mieście. Założył do tej pory między San Francisco a Władywostokiem niemal czterysta ośrodków, które regularnie odwiedza. Facet jest niewiarygodny. Jest moim idolem. Od prawie trzydziestu lat, bez dnia przerwy jeździ po całym świecie i naucza. Patrząc na Jego plan podróży można dostać oczopląsu :).
Anyway, pogodę mieliśmy niesamowitą. Codziennie słońce i suchy upał. Raj dla osób z reumatyzmem :)
Anyway, pogodę mieliśmy niesamowitą. Codziennie słońce i suchy upał. Raj dla osób z reumatyzmem :)
A woda ciepła i czysta. Marcin w tym kapeluszu wygląda jak Melasia:) Ubawiłem się jak wariat oglądając zdjęcia :)
Wróciliśmy do domu przedwczoraj w humorach, których tylko nam można pozazdrościć :). Poznaliśmy masę ludzi, z którymi od razu nawiązaliśmy kontakt. Fajnie było. Jak nie macie planów na wakacje jedźcie tam z nami w przyszłym roku :)
Na powyższym zdjęciu znajduje się posąg XVI Kamapy, a na tym obok, za posążkiem Buddy, Jego XVII inkarmacja, namalowana przez jednego z uczestników kursu. Całkiem udany ten portret :).
Zdjęcia powiększają się po kliknięciu na nie (to informacja dla mojej mamy i dla tych co piszą mi, żebym tłumaczył sprawy techniczne haha).
Nie pozostało mi nic innego jak życzyć wszystkim miłego dnia.
ach musiało być niesamowicie :) strasznie mi się podoba to co czujecie i jak fantastycznie na Was wpływa buddyzm. Fryku sprzedający lody to czad! he he też by mi się podobała taka praca wakacyjna i to podjadanie :) Zdjęcia świetne z chęcią bym obejrzała więcej. Całuję Was mocno
OdpowiedzUsuńświetna relacja! żałuję, że nie udało mi się pojechać w tym roku do Hiszpanii, ani do Kuchar ;< mam teraz jeszcze większą motywację, żeby odkładać na wyjazd, zwłaszcza, że za rok Siedemnasty chyba wpada do Europy. jakbyście spreparowali jakieś notatki z wykładów, to będę wdzięczny za udostępnienie!
OdpowiedzUsuńNotatek z wykładów nie będziemy publikować, aczkolwiek możemy przesłać na e-maila, jeśli chcesz. W tym celu potrzebujemy adresu e-mailowego :)
OdpowiedzUsuń