Brak czasu zaczyna mnie meczyc. Chodze podirytowany i ciagle gdzies sie spiesze. Wczoraj mialem imieniny i... zapomnialem o nich tak dalece sie zamotalem, biegajac z pracy do szkoly a potem do Marcina.
Musze podjac wiele decyzji bo tak dalej byc nie moze. Nie wytrzymam. Potrzebuje czasu dla siebie, czasu na odpoczynek i bycie tylko ze soba.
Musze pomalowac, pouczyc sie, pisac, czytac, chodzic do kina, pograc w gry na komputerze... czyli porobic wszystko to co sprawia mi przyjemnosc a co stalo sie zupelnie nieosiagalne.
Musze zmienic mieszkanie, zamieszkac z moim facetem i przestac latac po miescie, wloczac sie po barach.
Teraz nie moge jezdzic do Niego bo musialbym wstawac do pracy w srodku nocy; w druga strone wygladaloby to tak samo. Musze zdac egzaminy. Od stycznia wybralem dodatkowe przedmioty (wbrew sobie chyba) i bede spal w autobusach, bo swoja decyzja pozbawilem sie czasu wolnego na najblizsze pol roku, na dodatek mysle o poszukaniu sobie dodatkowej pracy na dwa, trzy wieczory bo mam za malo pieniedzy, a tu jeszcze kredyt mieszkaniowy niedlugo dojdzie mi do rachunkow.
A teraz biegne do szkoly bo wlasnie dzieki notatce jestem spozniony...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.