środa, 27 grudnia 2006

Po świętach...

No i Swieta sie skonczyly. A bylo spokojnie, chociaz troche sie sprzeczalismy i to w sama wigilie, wiec podobno caly rok taki bedzie. Wrozba nienajgorsza bo balans byl jak najbardziej dodatni, chociaz nie chcialbym dowiadywac sie w przypadkowy sposob o rzeczach nazwijmy to dziwnych, jak to mialo miejsce w tym dniu wrozebnym.
Kolacja byla niestandardowa, co bedzie widac na zdjeciach, jedlismy: wedliny, sushi, owoce a najbarziej tradycyjna choc kojarzaca sie raczej z pierwszym dniem swiat, byla zrobiona przeze mnie salatka wielowarzywna… zreszta wszystko zrobilem sam a Marcin zajmowal sie bieganiem po domu, w poszukiwaniu koled, czego na marginesie w koncu nie znalazl.
Mielismy jednego goscia, Anetke, ktora wpadla przed dziewiata i wypadla po dziewiatej bo dnia nastepnego szla do pracy, tak wiec szyko zjadla co miala zjesc, wypila lampke wina i pojechala do siebie. Bylem tak zaskoczony ze gdyby nie dwie fotki ktore udalo mi sie jej trzasnac, nie uwierzylbym ze moja przyjaciolka sie pojawila.
A potem bylo obzarstwo i ogladanie filmow, nastepnie klotnia bo chcialem krecic pornola z Marcinem w roli glownej a On mi nie chcial robic laski przed obiektywem, wiec sie wkurzylem jak to ja. Za kare wyrzylem sie nad nim w lozku az gumka pekla z tego wszystkiego i jeszcze uslyszalem ze za malo… czyli „w miare jedzenia apetyt wzrasta”.
Przybieram skinowski wyglad, z upodobaniem skracam wlosy, w chwili obednej juz sie ich prawie pozbylem i pewnie bede lysy niebawem. Mimo wszystko podoba mi sie taki designe, wiec bede tak wygladal przez blizej nie okreslony czas.
A wczoraj sie najebalismy w pubach i gdy Anetka dolaczyla do nas po pracy, postanowilismy wracac do domu. Tyle skorzystala z naszej goscinnosci ze wyspala sie w obcym pokoju i musiala pojechac do pracy.
Swieta, swieta i po swietach!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.