Luty plecień bo przeplata

No i mamy przyslowiowy kwiecien w lutym po dwoch stronach naszego okna.
Drzewka nam zakwitly, kwiaty pojawily sie na krzakach i wsrod trawy i teraz wszystko przykryte jest sniegiem bo napadalo go dosyc duzo. Na szczescie mrozu nie ma a bialy puch znika w miare szybko. Ja natomiast, latam jak oszalaly po kaluzach ochlapujac i siebie i przechodniow, co z nawiazka odplacaja mi przejezdzajace samochody.

Przed oknem tez troche nerwowo ale juz sie nie sprzeczamy bo to pogarszalo tylko sytuacje, a moj Kot jest dla mnie najwazniejszy i Jego usmiech ekompensuje mi wszelkie braki. Milosc zwycieza! Jak w bajce prawie, tylko bajka teraz zagmatwana, powiedzmy na etapie pozartej babci przez wilka, oczekujacego na glupia dziewczynke, nie widzacej roznicy pomiedzy czlowiekiem a zwierzeciem. Innymi slowy lekki zawrot glowy ale Marcin powiedzial ze to dobra proba dla nas i chyba ma racje bo uswiadomilem sobie po raz kolejny ze po prostu bardzo Go kocham.
Cala reszta wydaje sie mniej wazna, czuje ze wszystko bedzie dobrze a do zmian i trzesien ziemi jestem przyzwyczajony bo nie jeden tajfun przewalil sie przez moje zycie. Cale szczescie ze nadal fajnie patrzymy sobie w oczy.

PS. Musze przestac sie odchudzac bo juz mnie wszyscy wyzywaja ze wygladam jak wieszak. A ja teraz nie mam czasu na jedzenie!