wtorek, 11 sierpnia 2009

PANIENSKA IMPREZA

Zaczelo sie "niewinnie", w parku - po polsku
szampanem, wódka, winkiem i piwkiem
byl tez kurczak z rozna w ilosci zbyt duzej...
psy okoliczne wyzeraly resztki
Tance rozpoczely sie okolo polnocy, gdy wodka w zylach zakrazyla.
Chcielismy wodki, starym zwyczajem nieco przemycic
Ale na bramce dziewczynom powypadala zza majtek
huk byl taki ze polowa bramkarzy sie zleciala.
Nie przejelismy sie tym jakos... po odpowiednim znieczuleniu
oprocz mostkow, byly i szpagaty oraz rozkroki wszelakie
Jeden mily chlop pozniej mnie podrywal na piwo, nie wiem czemu
bo wino pilem przez caly wieczor.
Ale maz moj dzielnie na mnie patrzyl i pilnowal.
Nawet w heteryckiej knajpie rwanie mam jak kiedys.
No coz... dobre geny albo feromony jakies dzialaja.
Kot jak nigdy w tany poszedl, po trzeciej butli
Nawet piruety i takie tam odstawial, nie przestawajac spiewac
A to czasta "naszej ekipy": mój maz cudowny,
Panna co juz stanem wolnym cieszyc sie nie bedzie
Byla barmanka, ktorej lozko sprofanowalem z brazyriero lata temu
i teraz sie przypadkiem wydalo, bo to strzezone lozko bylo
oraz Pan medytujacy w kazdej chwili :)

Marcin przegadal pol nocy z pewna urocza dziewczynka
co chyba nasza corka mogla by byc. Ale pic juz umiala.

To juz po pietej lub szostej butelce. Poszlismy na calego.
Tanczylismy do rana a jak juz nie utrzymywalismy sie na nogach
taksowkarz odwiozl nas w wybelkotane miejsce.
Niedziele cala spedzilem rozmawiajac z moim kibelkiem
Marcin spac probowac, zmieniajac kompresy na glowie.

4 komentarze:

  1. jak się domyślam i tak - momo niedzieli - było warto :)

    OdpowiedzUsuń
  2. było gruuubo:))) świetna impreza.
    pozdrawiam z Gdańska.

    OdpowiedzUsuń
  3. helloł.. w końcu jak by nie patrzeć to weekend, a ten należy potrafić utrzcić odpowiednio ;) I nie ma że boli ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. matko jedyna! no to niezłą balangę mieliście! ;)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.