Nikt z Was nie chciałby mnie poznać gdy jestem zły.
Wyżywam się na pracownikach. Biedni Oni.
Wytykam im błędy; jedną biedaczkę do płaczu doprowadziłem.
Dzisiaj w pracy wyrzuciłem jedną dziewczynę bo się spóźniła.
Powiedziała że jestem "ciulem" a mnie to tak rozbawiło, że
nie potrafiłem opanować śmiechu. Wiem-odpowiedziałem.
Taki właśnie jestem dla tych, których nie lubię.
A teraz z tym przekonaniem opuść to miejsce i nie wracaj.
Staram się zrelaksować ale jakoś nie potrafię.
A czy w ogóle jest ktoś, kogo byłoby warto poznawać wtedy, gdy jest zły :P
OdpowiedzUsuńtak z ciekawości - mogę spytać w jakiej branży pracujesz?
OdpowiedzUsuńFryderyku nie można wyżywać się na pracownikach tylko dlatego, że czuje się w sobie gniew,
OdpowiedzUsuńjak Ty byś się poczuł na jej miejscu ?
W Londynie spóźnianie to norma dnia codziennego.
Skoro czujesz gniew wyładuj go na sobie i zmień to co Ci nie odpowiada... Oczyść sumienie.
Współczuje Twojemu chłopakowi.
srogi z Ciebie szef co? :)
OdpowiedzUsuńDo tego co sie nie podpisał.
OdpowiedzUsuńW żadnym miejscu na świecie spóźnianie nie jest normą tylko patologią ludzi, którzy nie potrafią dostosować się do warunków. Londyńczycy się jakoś nie spóźniają a jeśli im już coś wypadnie dzwonią i informują. A dziewcze, które spóźnia się codziennie i idzie od przystanku jak gwiazda ( nawet nie udając się że biegnie) wymaga zwolnienia z pracy i nauczki. Może w innym miejscu nauczy się życia.
Ja nie toleruję spóźnień, nawet przyjaciół. Nie znoszę gdy ktoś marnuje mó czas.
A jeśli chodzi o współczucie, to współczuj sobie, bo nam (ani Marcinowi ani mnie) współczucie obcych nie jest potrzebne.