niedziela, 27 grudnia 2009

PODSUMOWAŃ CZAS

STYCZEŃ
Całymi dniami czytaliśmy nowe buddyjskie książki, dyskutując o religii,
wieczorami szaleliśmy bez umiaru, korzystając z uroków nocnego życia.
Nawiązaliśmy też znajomość z Iksami od razu przyjmując ich do rodziny.
.
LUTY
Londyn zostaje zasypany śniegiem, siedzimy w domu przechodząc na dietę,
którą przerywamy wyjeżdżając spontanicznie do Paryża. Przeżywamy tam
cudowne chwile. Po powrocie do domu planujemy opuścić Londyn.

.
MARZEC
Wiosna zagaszcza zarówno w mieście jak i w naszych sercach. Żyjemy!
Chodzimy po parkach, ciesząc się każdą chwilą. Ja sam dużo maluję.
Odwiedzamy Polskę. Marcin trafia do aresztu. Tracę chęć do życia.

.
KWIECIEŃ
Dzięki pomocy Iksów i mojej rodziny wyciągam Kota z więzienia.
Oddajemy ogromną sumę pieniędzy na łapówki, także dla sędziny.
Nici z wakacji. Wracamy do domu i kontaktujemy się z naszym Lamą.

.
MAJ
Zmieniamy otoczenie. Przeprowadzamy się do dużego mieszkania.
Zapraszamy Iksów, później przyjeżdża moja mama. Jest cudownie.
Maj pamiętamy jako ciepły i rodzinny czas, pełen wzruszających wspomnień.

.
CZERWIEC
Pierwsza rocznica naszego ślubu. Świętujemy z przyjaciółmi.
Powoli meblujemy nasze mieszkanie, cały czas jednak planując wyjazd.
Męczą nas alergie różnego rodzaju oraz tęsknota za Tybetem i Nepalem.

.
LIPIEC
Dopada nas dziwna depresja.Kupujemy zbyt dużo rzeczy domowych.
Spędzamy czas w pubach, kłócąc się wieczorami o bzdury.
Z marazmu wyciąga nas Karmapa, który daje nam silne błogosławieństwo.

.
SIERPIEŃ
Odżywamy. Dzięki Marcinowi organizuję drugą wystawę moich obrazów.
Poza tym, po trzech latach oczekiwania moja sprawa trafia do sądu.
Wygrywam w całości. Świętujemy wygraną kilka razy z przyjaciółmi.

.
WRZESIEŃ
Do Londynu przybywa kolejny Lama Rinpocze z naszej Linii.
Dostajemy kolejną ważną inicjację, poza tym biegamy ciągle po galeriach.
Wieczory spędzamy na imprezach. Jakoś nie możemy usiedzieć w domu.

.
PAŹDZIERNIK
Znowu musimy przesunąć nasze wakacje. Czeka mnie operacja ramienia.
Poprawiamy sobie humor organizując ogromną imprezę rocznicową,
świętując czwarty rok wspólnego pożycia.
.
LISTOPAD
W Brighton dostaję kataru, którego nikt nie potrafi wyleczyć. Kicham i kaszlę.
Listopad okazuje się jednak bardzo kreatywnym miesiącem. Maluję.
Wolny czas spędzamy w operach, teatrach i na koncertach różnego rodzaju.
.
GRUDZIEŃ
Spędzam czas na bolesnych i drogich badaniach. Marcin dużo pracuje.
Paradoksalnie poprawiają nam się nastroje. Znów dużo maluję.
Święta spędzamy sami, tak jak chcieliśmy. Podsumowujemy miniony rok.

5 komentarzy:

  1. i jesteście 'na dobre i na złe' :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo wszystkiego, piękne jest wasze życie.
    Czytam waszego bloga od początku, tak samo jak ten wcześniejszy na onet.pl . Wróżyłem wam przyszłość, mimo przeszkód, które was napotykały.
    I się udało.

    Miłego kolejnego roku!

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozdrawiam,milo sie czyta ...jak zwykle. Caluski Ella

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.