sobota, 8 maja 2010

WINDSOR - miasteczko pełne uroku

Dzisiaj, kontynuując majowe wypady za miasto,
udaliśmy się do Windsor, miasteczka położonego obok Londynu. Jedzie się tam kolejką podmiejską, niecałą godzinę w kierunku zachodnim.
Powyższe zdjęcie zrobiliśmy z "diabelskiego młynu", tzw. "oka Windsoru".
Kot bał się poruszać i krzyczał na mnie gdy skakałem w środku robiąc fotki.
Zamek jest piękny i wyjątkowo dobrze utrzymany.
Za wstęp trzeba zapłacić niecałe 20 funtów, co nie jest dużą kwotą.
Niestety w dniu dzisiejszym komnaty królewskie były zamkniętr,
ponieważ panująca nam Królowa, przebywała w zamku.
Zobaczyliśmy więc: mury, wnętrze kaplicy, kawałek skarbca,
wystawę zdjęć rodziny królewskiej i groby tych, których tam pochowano.
Szczególnie ładny jest królewski ogród. Nieco dziki ale interesujący.

Reszta miasta, zwłaszcza okolice High Street jest równie piękna.
Znajdują się tutaj niezliczone antykwariaty, pełne uroku kawiarenki,
stare angieslkie puby i piękne historyczne budowle.




Za pałacem rozciągają się ogrody i trasy spacerowe,
z których najdłuższa ma kilkanaście kilometrów.
Najprzyjemniejsze jest to, że nie ma tu wielu ludzi i można chodzić,
napawając się samotnością i ciszą, której brakuje w Londynie.
Po spacerze nabraliśmy ochoty na gorące hiszpańskie dania.
Sangria, słodkie wino podawana: przed, w trakcie i po rozgrzało nas
wprawiając w radosny nastrój.
Posiłek, który zamówiliśmy był zbyt duży i za jednym zamachem,
złamaliśmy wszystkie postanowienia diety i zdrowego rozsądku.
Ale co tam. Raz się żyje !

1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.