środa, 18 sierpnia 2010

UE I POLSKA

Na drugi dzień, po przyjeździe z Japonii pojechałem do Brukseli.
Piękne to miasto, zamieszkane przez wielojęzycznych ludzi.
.
Następny dzień, spędziłem w Berlinie. Przywitał mnie deszczem.
Za to hotel miałem wyborny i zakochałem się w niemieckiej kuchni.
Nawet nie wiedziałem jak bardzo tęskniłem za dobrą kiełbasą.
.
Potem spędziłem dziesięć dni w Polsce. I tu przeżyłem prawdziwy szok!
Trudno mi o tym pisać, bo przecież pochodzę z Polski...
.
Już dawno nie widziałem tylu biednych, obdartych i brudnych ludzi.
Takich dziur ulicznych i kolein nie ma nawet na Czarnym Lądzie!
Takich pustek w pubach i na ulicach nie widziałem od lat.
I nigdzie, w żadnym innym kraju nie czułem się tak mało bezpiecznie.
.
W telewizji ciągle się kłócą i mówią o nieszczęściach.
Poza tym bez przerwy pokazują oszołomów religijnych pod krzyżem!
Co chwilę w sprawach państwowych wypowidają się księża, a kościół
wkradł się we wszystkie dziedziny życia! Żygać się chce!
.
Ceny wyższe niż w Nowym Yorku. Za kawę w przyzwoitej kawiarni,
trzeba zapłacić dwa razy więcej niż w Londynie!
Na kawę, zwykła sklepowa musi pracować od 4 do 5 godzin!
Poza tym obsługa jest tak niemiła, że trudno było mi utrzymać spokój.
.
Już nigdy z własnej woli nie pojawię się w Polsce. Płakać się chce.

***
Spotkałem się z Iksami. Cieszę się bardzo bo są dla mnie jak rodzina.
Gdyby nie oni, chyba zwariowałbym w Kraju nad Wisłą.
.
Później pojechałem do Częstochowy odwiedzić rodzinę.
Babcia powoli od nas odchodzi. Być może widzieliśmy się ostatni raz.
Za kilka miesięcy przestanie pamiętać, że istnieję i pogrąży się w ciszy.
Dlatego musiałem ją zobaczyć.

A mój brat? Chyba się nieco upasł, choć sam utrzymuje że jest szczupły :)
Zaprosiłem go do nas... powiedział się się zastanowi, bo nie lubi wyjeżdżać.

A teraz idę odpoczywać w ramionach mojego Kota.

3 komentarze:

  1. no to trochę pojechałeś... nie jest tak źle. Nie wiem, skąd takie smutne przemyślenia, ale ja nie zaobserwowałam tej wszechogarniającej smuty narodowej - to raczej niszowa smuta. Ja żyję w Toruniu i wieczorami jest tłoczno i wesoło, a puby wszystkie są zapchane studentami. Po kawiarniach nie chodzę, bo wychodzę z założenia, że kawę mogę sobie sama zrobić, w przeciwieństwie do dobrego piwa;)Moze faktycznie wieje prowincją, ale ze mnie taka gąska, której to nie przeszkadza.

    OdpowiedzUsuń
  2. wiesz... pewnie jestem starszy od Ciebie i Polska którą pamiętam była pełna ludzi: mądrych, roześmianych i pełnych nadzieji. Teraz to się zmieniło. Wywiało ludzi tak jak wywiało mnie. Ci co zostali muszą zazwyczaj walczyć z terazniejszoscia. Ludzie caly czas licza, mowia o pieniadzach... to jest smutne. I smutne jest to ze nic sie nie zmienilo przez 10 lat. Wyrosly co prawda nowe budynki, piekne sklepy, w ktorych prawie nikt nie kupuje bo za drogo... te piekne sklepy sa dla garstki ludzi, nie dla wiekszosci. A Torun pamietam jako tetniace zyciem male miasto studenckie. Mam nadzieje ze jest tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. no wiesz... MAŁE... teraz się dopiero obraziłam:)))) zupełnie, jak na mojego native speakera, który uparcie nazywał je "town", zamiest "city":))))))))))) czy starszy... nie wiem, młodo wyglądasz, masz młody "look;P", ja jestem w wieku chrystusowym... więc nie wiem... dużo starszy?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.