niedziela, 10 października 2010

SOBOTA

Daria i Yarek zaprosili nas na rybę w soli :) 4 ryby i 5 kilo soli!
Nigdy wcześniej czegoś podobnego nie jedliśmy.
Ryba była soczysta a skórka chrupiąca. Palce lizać.
Jedynym mankamentem były ości, których panicznie się obawiam.
Ale udało się. Wciąż żyjemy i mamy się dobrze; nikt się nie udławił.
Po kolacji zaczęliśmy gadać; później opowiadaliśmy sobie coraz
sprośniejsze kawały; skończyliśmy na masakrycznych historiach
wziętych z życia. Chyba nigdy się tak nie uśmiałem!
.
Imprezę skończyliśmy o piątej rano. Yarek padał ze zmęczenia,
w przeciwieństwie do Darii, która zaczęła się nad ranem rozkręcać.
Kto powiedział, że kobiety to słaba płeć?

2 komentarze:

  1. Ryba w soli na surowo czy pieczona? I czemu te literki takie małe? Czytać się nie da bez powiększenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. No co Ty? Oczywiscie ze pieczona! Dobra byla a surowa to tylko do sushi.
    A literki sam nie wiem czemu, cos pozmieniali w blogerze. Zmienilem ale nie wiem czy znow nie zrobia sie mikroskopijne.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.