poniedziałek, 7 lutego 2011

ROK KRÓLIKA I PARAPETÓWKA

W niedzielę przywitaliśmy Chiński Nowy Rok "któryś tam", razem z tysiącami skośnookich obywateli UK. Jak każdego roku, było głośno, tłoczo i kolorowo. Nie obyło się oczywiście bez tańczącego lwa (zawsze myślałem, że to smok) i kolorowego drzewka szczęścia, które w tym roku było naprawdę monstrualnych rozmiarów.


Po tym tłoczno-głośnym noworocznym szaleństwie, udaliśmy się do parku z Anetą i jej (naszą przyszywaną) córką Tarą. Ma już dwa i pół roku, zaczyna gadać jak najęta w dwóch językach jednocześnie, co jest bardzo dla nas zabawne.


W tłumie ludzi, Tara spacerowała ze mną lub używała mnie jako platformy. Najbardziej podobał jej się lew, ponieważ ignorowała wszelkie inne atrakcje.


Kot biegał z nią po parku. Obserwowałem go ukradkiem i stwierdziłem, że chyba musimy "zrobić sobie dziecko". Myślę, że Martin sprawdziłby się w roli tatusia w stu procentach. Muszę o tym pomyśleć, choć moja natura nie zgadza się na takie czasowe ograniczenia.


***
PARAPETÓWKA

W sobotę, z wiadomej okazji zwołaliśmy najbliższych, by oblewali z nami nowe mieszkanie. Kupiliśmy dużo alkoholu (nie zabrakło, co przy takich moczymordach jak my lub nasi przyjaciele to wyczyn) oraz kilka przekąsek, ponieważ stwierdziłem, że nie będę spędzał dwóch dni na gotowaniu. Zrobiłem co prawda dwie sałatki i koreczki, ale nie zajęło mi to więcej niż półtora godziny łącznie.
Dodatkowo wszystko ułożyłem na plastikowych paterach i misach, dzięki czemu spędziliśmy mniej niż dwie minuty na poimprezowe sprzątanie.





Niestety nie udało nam się sfotografowac wszystkich gości, ponieważ dopiero po północy, Kot poszedł po rozum do głowy i wyciągnął aparat. Ja, pochłonięty rozmową, zupełnie zapomniałem o moim zwyczaju uwieczniania obrazów z naszego życia.

5 komentarzy:

  1. Do takiego uwieczniania, to przydała by się jakaś niewielka kamera zainstalowana na stałe w rogu pokoju. Przychodzą goście to od razu odpalasz i się wszystko nagrywa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a wiesz ze o tym mysle? mozeby tak zainstalowac kamerke na stale...

    OdpowiedzUsuń
  3. A drugą by można dodatkowo w sypialni :P

    OdpowiedzUsuń
  4. w zamierzchłej przeszłości, gdy pojawiły się 1sze kamry wideo w Polsce do zwyczaju należało spożywanie rozmaitych posiłków rodzinnych pod czujnym okiem kamery...jako dziecko nie trawiłam tego tym bardziej,że potem rodzina zmuszała do oglądania filmu.

    tylko co na kamerkę w rogu pokoju powiedzieliby goście?:))

    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. => Awari - nasi goscie sa tak powaleni jak i my (kto z kim przestaje :) tak wiec nie sadze aby ktokolwiek zglaszal sprzeciwy. Przyjaciol dobieramy sobie na zasadzie podobienstwa :)

    => Hebiusku ja wiem, ze koniecznie chcesz do sypialni dotrzec. Czy nie lepiej zostawic babcie na dwa dni, przyleciec do nas i obejrzec seans na zywo?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.