poniedziałek, 25 kwietnia 2011

HOME ALONE

No i siedzę sobie sam. Kot pracuje; dzisiaj to już naprawdę serce mi się krajało jak wstawał o ósmej rano. To dla Niego nieludzka pora tym bardziej, że wczoraj po pracy zaraz pojechał ze mną szaleć na Clapham.

Chodzę wściekły. Kupiłem mamie bilet na czwartek. Chciałem dobrze a rozpętało się piekło. Nie może przyjechać z powodu babci. Nakrzyczałem na wszystkich okropnie; zupełnie nie wiem po cholerę powiedziałem niektóre rzeczy ale z drugiej strony może to i dobrze, bo nie siedzą mi w żołądku.
Mówią że "dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane" i chyba to prawda. Już dawno doszedłem do wniosku, że nie da się zmienić ludzkiego losu. Jak ktoś urodził się po to by cierpieć, cierpieć będzie do ostatnich swych dni i choćby z nieba spadały same dobre możliwości człowiek z predyspozycjami do cierpienia ich nie zobaczy.
Dopłaciłem dzisiaj do biletu i zmieniłem datę na połowę maja. Poinformowałem o tym mamę ale nie chciało mi się z Nią gadać. Nie dlatego, że jestem na Nią zły, tylko dlatego że nie lubię tej jej bezsilności i tego, że wzbudza litość jak się z Nią rozmawia. Ustawiła się w pozycji niewolnicy i całe życie robi coś pod kogoś dyktando. Babka rządziła Nią całe życie, kontrolowała jej "wychodne" gdy mama miał 40 czy nawet 50 lat; teraz umierając maltretuje ją w inny ale równie skuteczny sposób. Ja nie potrafiłbym żyć z takim balastem. 
No nic. Mam nadzieję, że zobaczymy mamę za 2 tygodnie zatem.

Przyszły tydzień poświęcam na sprawy organizacyjne. Korzystając z wolnego zrobiłem sobie listę galerii i sklepów w południowym Londynie. Chcę wstawić tam obrazy bo zacząłem malować nową kolekcję, której nie chcę teraz pokazywać.
Uważam że to dobry pomysł. Trochę denerwuje mnie fakt, że muszę to robić sam ale wiem, że jak sam czegoś nie dopilnuję to nie będę tego miał. Takie życie niestety.
A zapomniałem. Dwa moje obrazy jadą do Polski. Będą jeździć po różnych wystawach. Listę miejscowości i daty podam tak szybko jak to możliwe.


Moja nowa kolekcja będzie chyba nieco mniej kolorowa od ostatnich. Zobaczymy. Maluję to co czuję. Nie umiem wykonywać zleceń. To chyba dobrze.
Miłych Świąt po raz drugi. Jeśli macie tak ładną pogodę jak ja, koniecznie idźcie na spacer! Ja właśnie wychodzę.

2 komentarze:

  1. No to mój komentarz z pod poprzedniej blotki stracił aktualność. A Twoją mamę nawet rozumiem. Chyba mam trochę podobne charaktery :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No pewnie tak. Koniecznie się musicie poznać zatem. Pogadacie sobie o łańcuchach na całe życie.
    Tylko Twoja babka nie jest w takim stanie jak moja. Na szczęście.
    Mam nadzieję że nie każdą starszą osobę spotyka coś takiego. Długie powolne konanie... ach pisać mi się nawet o tym nie chce.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.