Odwiedzili nas dzisiaj Daria i Yarek.Umawialiśmy się od dawna, ale w Londynie tak to już jest, że ciągle coś każdemu wypada; tak czy inaczej udało się bardzo smacznie.
Tym razem postanowiliśmy ugotować coś razem. Były placki ziemniaczane z gulaszem a na deser muffiny mało słodkie. Pycha! A jeszcze arbuz. Nie wiem gdzie go kupili ale spokojnie można go było określić poezją w gębie. Już od dawna chodził za mną taki właśnie prosty obiad, który pamiętam z dzieciństwa. Dziwne ale najbardziej smakują mi rzeczy, które smakowały mi, gdy miałem kilka lat.
Po obiedzie obejrzeliśmy "Dom Dusz", mój ulubiony film do którego nakłaniam wszystkich moich gości. Oglądaliśmy zażerając się arbuzem, po którym ciągle ktoś musiał latać do ubikacji. Ja oczywiście nie będąc tym faktem pocieszonym, dawałem wyraz swojej dezaprobacie głęboko wzdychając. Cały ja :P. Sam oglądam filmy w skupieniu, nigdy nie rozmawiając i pewnie chciałbym aby każdy robił to w ten sam sposób.
W międzyczasie zadzwonili przyjaciele z Glasgow, zwalają się nam na głowę pod koniec miesiąca. Fajnie, bo ich bardzo lubimy. Musimy tylko wyrysować jakiś kalendarz i i zacząć zaznaczać takie wydarzenia, bo przestaję to wszystko kontrolować.
Dzisiaj kupiliśmy bilety do Paryża, bo 8 października zorganizowałem spotkanie "Wiersze na liściach pisane, na Sekwanę rzucanę". Kilka osób już się zapowiedziało więc podejrzewam, że będzie interesująco. Może ktoś z Was czytających tego bloga ma ochotę? Ciągle jest czas, o szczegóły możecie pytać pisząc na maila albo chociażby zostawiając tutaj komentarz.
Dzisiaj kupiliśmy bilety do Paryża, bo 8 października zorganizowałem spotkanie "Wiersze na liściach pisane, na Sekwanę rzucanę". Kilka osób już się zapowiedziało więc podejrzewam, że będzie interesująco. Może ktoś z Was czytających tego bloga ma ochotę? Ciągle jest czas, o szczegóły możecie pytać pisząc na maila albo chociażby zostawiając tutaj komentarz.
***
Poniżej ręcznie robione muffinki Darii. Pycha.
Wczoraj byliśmy na urodzinach u Leszka. Niestety nie mamy żadnych zdjęć. Jedzenie jak zwykle było niewiarygodnym popisem kulinarnym.
Gospodarz zażyczył sobie aby wszyscy goście ubrali się na biało co na wieczorne przyjęcie jest raczej życzeniem nietypowym. Ale przecież po to są zasady aby je łamać :P
Gospodarz zażyczył sobie aby wszyscy goście ubrali się na biało co na wieczorne przyjęcie jest raczej życzeniem nietypowym. Ale przecież po to są zasady aby je łamać :P
jak mi się podobają takie przyjacielskie spotkania! ciekawe czy smakowałby Ci typowy śląski obiad: rolada, kluski śląskie i czerwona kapustka :)
OdpowiedzUsuńMoja córka jest specjalistka w robieniu muffinek:)a Dom Dusz - świetny jak każdy film z Meryl Streep:) Pozdrawiam ze Ślaska
OdpowiedzUsuńTeż lubię "Dom dusz".
OdpowiedzUsuń