Dwa dni temu śniło mi się coś, co mnie rozbawiło. W środku nocy obudził mnie własny śmiech. Z tego rozbawienia delikatnie złapałem Kota za pośladek. Ten wysyczał coś w stylu "shit", usiadł na łóżku, zaparł się nogami o ścianę i z całej siły zaczął mnie od siebie energicznie odpychać jak worek ziemniaków. Dopchnął mnie na skraj łóżka popatrzył (chyba czy leżę wystarczająco daleko), westchnął i położył się na drugim krańsu łóżka.
[-o-]
Dzisiaj zaś obudziłem się z bólem ręki (miałem szczepionkę i jest to całkiem normalne :P). Kot też się obudził i pyta co tak stękam. Mówię "mięsień mnie boli". On tak patrzy nam nie z niedowierzaniem i po chwili pyta "gdzie?". "Na ramieniu", "O to rzeczywiście" - mówi - "jesteś umięśniony jak bocian, też ma cię co boleć"
:-]
Pozostawię to bez komentarza...
ale porównał hehehhe :)
OdpowiedzUsuń