środa, 29 lutego 2012

Canterbury

Weekend spędziliśmy w Canterbury. Urocze miasteczko "nie do zamieszkania". Po tygodniu zanudzilibyśmy się na śmierć. W pół godziny można obejść całe centrum, poza którym nie ma nic więcej do zrobienia.
Poza tym za wszystkie wejścia trzeba płacić. Nawet do katedry, która rzeczywiście była imponująca.

Życie nocne średnio kwitnie. Ludzie się tu raczej uczą a wieczorem bawią na prywatkach bo nawet w najbardziej obleganych pubach można było znaleźć siedzące miejsca. To także pierwsze miejsce, gdzie w UK, gdzie nie znaleźliśmy żadnego miejsca dla gejów. Pani w informacji powiedziała nam, że "jest to tak dalece akceptowane, że nigdzie i wszędzie jest dla nich miejsce". Większej bzdury nie słyszałem jak żyję.

A może jednak to wcale nie była bzdura? Nam dobrze ze sobą niezależnie od miejsc w których przebywamy :)

PS. Pamiętajcie, że na tym blogu komentarze ukazują się po zatwierdzeniu, nie ma potrzeby wklejania ich po kilka razy.
Blog mój codzienny jest tutaj i tam można komentować bez ograniczeń :)

5 komentarzy:

  1. Niepotrzebnie się ogoliłeś. Z takim zarostem jak na tej fotce do twarzy Ci.

    OdpowiedzUsuń
  2. cenna uwaga
    broda ma to do siebie że szybko rośnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. kolejna wyprawa za Wami :) chciałabym bardzo tak podróżować z moim Adrianem...tylko jemu na tym nie zależy a mi bardzo tego brakuje. Buziaki dla moich Frykasów i Kocurków

    OdpowiedzUsuń
  4. dodam, że ja uwielbiam brody! takie właśnie a nie jak ZZTOP heheh

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.