czwartek, 16 września 2010

STUDIA I WIECZORNE OBIADKI

Zostałem studentem! Zatęskniłem za szkołą, zdałem egzamin,
zapłaciłem i dostałem legitymację. Odrabiam prace domowe,
dużo czytam, piszę i ogólnie jestem bardzo zadowolony.
Muszę jeszcze zakupić różne książki, bo nie lubię tych z bibliotek.
.
Mój mąż oszalał chyba zupełnie. Zaczął gotować mi obiadki.
Zaspakaja moje potrzeby kulinarne i niebawem zamienię się w kulkę.
Zaoszczędzę na biletach, bo będę się po prostu toczył na uczelnię.
Pewnie pisałem to ze sto razy ale napiszę raz jeszcze.
Marcin jest najwspanialszą istotą chodzącą po ziemi. Boski jest!
Chyba ulegnę Jego namowom i otworzymy kawiarnię,
żeby pracował zupełnie u siebie, tak jak sobie tego życzy.
Skoro lubi niech pracuje. Ja nie lubię i nie mam zamiaru.
.
A teraz muszę zabrać się do pisania, bo jutro muszę wysłać
nasze wspomnienia z Japonii do dwóch gazet i wybrać zdjęcia.
Na razie napisałem jedno zdanie...

2 komentarze:

  1. no, no... tyjemy radośnie... ja też 3 kilo nadbagażu po wakacjach muszę zgubić. Co do pracy... ja potrzebuję kopa, żeby wstać, żeby się "zrobić" i wyjść. Nie, żebym kochała swoją pracę, ale bez niej zgnuśniałabym doszczętnie, zapuściła się i mąż by uciekł. Co studiujesz? Raczej Prawa nie obstawiam;P

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.