Dialogi zasłyszane dzisiaj, nie wymagają komentarza. Uwieczniam je na blogu.
***
Poszedłem skrócić włosy do lokalnego fryzjera. Na zmianie były dwie Polki i ignorując klientów cały czas gadały po polsku nie przypuszczając, że ktoś je rozumie.
- Wypiłam trochę, ale wiesz... no nie tak, żeby padać no wiesz... tak trochę. Usiadłam i ten murzyn był. No wiesz... no ten...
- Ten z Brixton?
- No... no i wiesz. No klepnął mnie w dupę a ja się uśmiechnęłam ale mówię mu I hav bojfrent, nou fri nou fri. No i wiesz a on mnie drugi raz.
- No i co?
- No wiesz. Radka nie było bo robił na noc to nie moja wina nie? No i nic złego nie robiłam.
- Ale co coś teges?
- No nie. No wiesz tam, uderzyłam z nim w ślinę ale nic się nie stało.
***
Po fryzjerze poszedłem kupić kanapkę. Facet (szkot chyba) zamówił bułkę z serem i pomidorem.
- Bułkę z serem i z pomidorem bez soli i bez pieprzu.
Dziewczyna gada po polsku z sąsiadką.
- Słucham?
- Bułkę z se-rem i z po-mi-do-rem. . . poproszę!
Przekrawa bułkę, wkłada ser i coś tam gada do koleżanki.
- ogórek, pomidor, cebula?
- Powiedziałem już trzy razy co chcę. Jak nie umiesz zapamiętać zmień pracę.
Dziewczyna po polsku.
- Jaki kurwa cham jebany. Staram się być miła a ten skurwysyn mordę na mnie drze. Niech wypierdala!
W końcu wkłada cebulę i pomidor i rzuca na blat.
- 1.90
Facet przestaje się uśmiechać. Chce rozmawiać z managerem.
elfica
OdpowiedzUsuńwstyd się przyznawać, że jest się Polakiem :(
Dziewczynie coś się od życia należy - jaka korzyść z facet, który pracuje po nocach? A Szkot mógłby się nauczyć sam sobie kanapki robić. Albo niech na kurs polskiego idzie :P
OdpowiedzUsuń