wtorek, 7 lutego 2012

Wakacje


Nigdy nie lubiłem kompromisów. Kot zresztą też ich nie lubi; najczęściej z tego właśnie powodu robimy wszystko w myśl zasady "i to i tamto". Kompromis wcale nie jest taki dobry jak mówią, bo zawsze ktoś traci na rzecz "celów wyższych". A my nie chcemy tracić, nie chcemy rezygnować i dostosowywać się świata.

Tak czy inaczej ustaliliśmy plan naszej podróży, nakładając mój na Marcina. Będziemy jeździć zygzakiem, fruwać do najważniejszych miejsc a tam gdzie trudno dojechać przemieszczać się będziemy taksówkami.
A w ogóle to grzałki nie mogliśmy kupić. Takiej zwyczajnej, prostej... Mama śle nam z Polski. Miejmy nadzieję, że dojdzie w kilka dni.

1 komentarz:

  1. zazdroszczę planowania, czasu i motywacji !
    u nas do tej pory kończyło się na "może w przyszłym roku".... i tak od kilkuuu już lat.


    pozdr. AL / Alice! wake up!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.